Pochodzę z domu z zasadami.
Nigdy nie miałam randez vous.
Na spacer zawsze z rodzicami.
Chodziłam z nimi tam i tu.
O pójściu samej nie ma mowy.
O flircie ani mi się śni.
Codziennie tort czekoladowy.
Mama na deser daje mi.

A ja nie chcę czekolady , chcę by miłość dał mi ktoś.
Żeby zabrał mnie od mamy, bo słodyczy mam już dość.
A ja nie chcę czekolady , chcę by miłość dał mi ktoś.
Żeby zabrał mnie od mamy, bo słodyczy mam już dość.

Raz były moje urodziny.
Ech nie zapomnę tego dnia.
Zebrał się cały krąg rodzinny.
I każdy dla mnie prezent miał.
Prezentów się zebrało wiele.
Czekoladowy cały stos.
A ja się tak zdenerwowałam.
I wołam tak na cały głos.

A ja nie chcę czekolady , chcę by miłość dał mi ktoś.
Żeby zabrał mnie od mamy, bo słodyczy mam już dość.
A ja nie chcę czekolady , chcę by miłość dał mi ktoś.
Żeby zabrał mnie od mamy, bo słodyczy mam już dość.
A ja nie chcę czekolady , chcę by miłość dał mi ktoś.
Żeby zabrał mnie od mamy, bo słodyczy mam już dość.
A ja nie chcę czekolady , chcę by miłość dał mi ktoś.
Żeby zabrał mnie od mamy, bo słodyczy mam już dość.